"Nie zdziwcie się". Prezydent Ukrainy mówi o kolejnych problemach Putina

Dodano:
Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy Źródło: PAP/EPA / SERGEY DOLZHENKO
Prezydent Ukrainy uważa, że wydarzenia podobne do puczu Prigożyna to tylko kwestia czasu. Władza prezydenta Rosji jest za słaba, aby powstrzymać buntowników.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski uważa, że niedawny pucz Jewgienija Prigożyna nie powinien budzić powszechnego zdziwienia. Jego zdaniem, władza Władimira Putina jest już tak słaba, że nie potrafi on powstrzymać ludzi takich jak szef Grupy Wagnera. Co więcej, jeśli pewnego dnia przywódca Czeczenów Ramzan Kadyrow również postanowi "pomaszerować na Kreml", to także nie powinno to budzić zdziwienia. Polityk powiedział to podczas konferencji prasowej w trakcie wizyty w Bułgarii.

Ukraina walczy

Zełenski zaznaczył, że Ukraina wyzwoliła znaczne obszary na wschodzie i południu kraju, a także zaczęła "tworzyć potężną tarczę, która może stać się podstawą paneuropejskiej tarczy antyrakietowej”. Ponadto dodał, że Ukraina już udowodniła, że Rosja nie ma rakiet, których nie można zestrzelić.

– Zniszczyliśmy w bitwach całą najbardziej zdolną do walki część armii rosyjskiej. Putin jest teraz zmuszony upokorzyć się przed takimi reżimami jak ten w Iranie, aby zdobyć broń do dalszego terroru, terroru Ukrainy – powiedział ukraiński prezydent.

Zełenski zauważył również, że Rosja, która twierdzi, że posiada drugą armią na świecie, jest zmuszona do szukania pomocy "u zesłańców”.

– Rosyjski przywódca jest już tak słaby, że nie jest w stanie obronić nawet rosyjskich regionów przed własnymi bojownikami. A jeśli kiedyś ktoś taki jak Prigożyn czy np. Kadyrow pomaszeruje prosto na Kreml, to nie powinniśmy się dziwić – stwierdził Zełenski.

Ukraiński przywódca dodał, że wszystkie pozostałości rosyjskich sił zbrojnych znajdują się w okupowanych regionach Ukrainy, a ci, którzy powinni gwarantować bezpieczeństwo tego reżimu w Rosji, nie mają żadnej motywacji do realnej walki o „słabego i nieudolnego cara”.

Źródło: Unian
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...